Barbara Gruszka-Zych poetka, pisarka i dziennikarka pracująca dla tygodnika „Głos niedzielny“ i Grzegorz Lityński – wrocławski fotograf byli gośćmi Przytuliska Literacko-Artystycznego we wtorek, 8 kwietnia w Polskim Instytucie Naukowym na Manhattanie i w środę, 9 kwietnia w MM Art Studio w Wallington, NJ.
Oba spotkania promowały książkę Barbary Gruszki-Zych pod tytułem „Moi ważni. Portrety prywatne”. Książka stanowi zbiór 25 portretów osób z różnych sfer aktywności i jest świetnym źródłem dla czytelnika umożliwiającym bliższe poznanie ludzi znanych, bardzo znanych i super znanych gigantów kultury, duchowości, jak i też świadków historii.
Zamierzeniem autorki było przedstawienie subiektywnego zbioru osób tych najważniejszych dla niej. Ale już po przeczytaniu pierwszych stron książki uznaliśmy, że gdybyśmy spotkali choć jedną z nich, to dla nas samych byłaby to też ważna postać. Dlaczego? Dlatego, że to są nietuzinkowi ludzie starający się określić swoją rolę w świecie, zastanawiający się nad swoim wewnętrznym „sacrum i profanum”, pracujący nad tym, aby uzyskać ten wielki spokój w duszy, który się każdemu marzy. Tego spełnienia, że to, co się dostało w darze, zostało wykorzystane.


Ale chyba najważniejsze jest to, że bohaterowie książki „Moi ważni” ustawicznie poszukują, ustawicznie zmieniają się i przeobrażają wychodząc ze świeckich przekonań, dążąc do tych dojrzalszych, pełnych duchowości i harmonii. Bo wiadomo, że poszukiwanie, rozwój i zmiany są najważniejsze. Że nasze życie powinno być ustawicznym poszukiwaniem ideału. Już we wstępie autorka stwierdziła: ” Są to osoby z pierwszych stron gazet, ale i takie, które wzbraniały się przed tym, by znaleźć się na ich łamach. Wiele z nich to legendy, inni – prędzej czy później – też nimi zostaną”.
Znany nam wszystkim Wojciech Kilar miał przeszłość opartą na korzystaniu z życia pełnymi garściami, dopiero żona Barbara służąc dobrym przykładem pokazała mu, jaką drogę należy wybrać w życiu. Ukochany przez wszystkich Jan Kobuszewski stał się dojrzalszy po rozpoznaniu ciężkiej choroby, kiedy uznał, że warto się zastanowić nad sobą.
Do grona przedstawionych wyżej dołączają też: znakomity, zapomniany za życia, polonista Tomasz Burek, nieżyjący już niestety ojciec Jan Góra, niezwykłego charakteru ksiądz Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski. To ten ksiądz poświęcił się odnajdywaniu i uczłowieczeniu grobów Polaków, którzy pomordowani zostali za wschodnią granicą i on to właśnie stworzył pojęcie „Golgoty Wschodu”. Do duchownych, o których pisze Barbara Gruszka-Zych, należał też ksiądz Jan Twardowski, który rozdawał nadzieję opartą na czułości i współodczuwaniu.
Autorka miała szczęście spotykać się i niejednokrotnie rozmawiać ze sławami, takimi jak Czesław Miłosz i Jan Nowak Jeziorański, który wyznał: „uniknąłem śmierci nie raz, ale setki razy. (…) czułem, że osłania mnie niewidzialna ręka”.


Czesław Miłosz pojawiał się w życiu Barbary Gruszki-Zych nie raz i nie kilka razy. Początkowa prośba o ocenę jej wierszy przez wybitnego poetę zamieniła się w korespondencję i przyjaźń. Może teraz warto wspomnieć jedno zdanie z listu Miłosza do autorki, który napisał: „Dla mnie krzyż jest przerażający i nie rozumiem, jak mógł być zmieniony tak łatwo w symbol. Przecie to gorzej niż szubienica, narzędzie tortury wymyślone przez Rzymian”.
Nie możemy tu nie wspomnieć o Henryku Mandelbaumie, palaczu zwłok z Oświęcimia-Brzezinki, który stał się świadkiem takiej kaźni, którą trudno opisać słowami. Będziemy też pamiętać postać Wilhelma Brasse, który został zatrudniony w Oświęcimiu do fotografowania przybyłych do obozu. Wykonał ponad 50 tysięcy zdjęć portretowych więźniów, a także ich życia w obozie koncentracyjnym.
Podczas obu spotkań spotkań podjęta została próba przedstawienia kilku osób z tej 25-osobowej grupy. Niestety, nie udało nam się ani podczas spotkania świetnie prowadzonego przez redaktorkę radiową Małgorzatę Kałużę na Manhattanie, ani przeze mnie w Wallingtonie, NJ, osiągnąć w pełni satysfakcjonującego uczucia, że wszystko, co opisała pani Barbara Gruszka-Zych, zostało przez nas zdefiniowane. Nie udało nam się, bo licząca prawie 500 stron książka wymagałaby wielu spotkań i wielu godzin rozmów.
Należy dodać, że spotkanie w Polskim Instytucie Naukowym na Manhattanie miało wzruszające zakończenie. Otóż doktor Janusz Romański, prezes honorowy kultowego Polskiego Uniwersytetu Ludowego w Filadelfii, w stanie Pensylwania, bo liczącego już 107 lat, wręczył Barbarze Gruszce-Zych dyplom honorowy PUL za jej twórczą działalność i promowanie polskiej kultury w USA. W spotkaniu tym uczestniczyli m.in.: Anna Frajlich-Zając – poetka, pisarka, wykładowca na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, Krzysztof Medyna – znakomity muzyk jazzowy i Janusz Obst – świetny artysta malarz.
W obu spotkaniach brał udział fotograf Grzegorz Lityński. Od kilkunastu lat – jak sam przyznaje – jest stale w drodze. Zajmuje się fotograficznymi projektami, tak zwanymi socjalnymi, nastawionymi na to, aby pokazując ludzi w trudnych sytuacjach nieść im pomoc. Odwiedził 75 krajów, utrwalając wołających o zwrócenie uwagi. W czasie przytuliskowych wieczorów z Barbarą Gruszką-Zych jego rola była inna. Przygotował on prezentację zdjęć bohaterów książki „Moich ważnych”. I ten duet – wraz z obrazem i słowem w tym samym czasie – bardzo widzom przypadł do gustu.


Ale należy wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie spotkania w Polskim Instytucie Naukowym na Manhattanie. Pani Barbara Gruszka-Zych i Grzegorz Lityński są autorami wspólnego albumu o Krzysztofie Zanussim, zatytułowanym „Zanussi. Przez przedmioty”, który wydany został przez Wydawnictwo Ursines. Można było zobaczyć ten album podczas Przytuliska. Jest to eseistyczno-biograficzna opowieść o Krzysztofie Zanussim, legendarnym reżyserze kina moralnego niepokoju. Co istotne – ukazała się w przededniu 85. urodzin mistrza światowej kinematografii. Tekst został opatrzony 213 zdjęciami przedstawiającymi otoczenie reżysera, wykonanymi przez znakomitego fotografa Grzegorza Lityńskiego. Na zdjęciach został pokazany dom w Laskach, w którym reżyser mieszka z żoną Elżbietą Grocholską-Zanussi. Bliska znajomość z bohaterami sprawia, że autorka – znawczyni tajników literatury dokumentalnej – wstępuje w krąg tematów rzadko poruszanych w publicznych wystąpieniach i publikacjach reżysera „Barw ochronnych”. Grzegorz Lityński również nie ustaje w poszukiwaniach. Opowiadał nam na przykład o tym, jak starał się uchwycić najlepszy moment, aby zdjęcie schodzącego po schodach Krzysztofa Zanussiego miało najlepsze tło i nastrój.
Ta wyjątkowa publikacja była też przedmiotem spotkania Barbary Gruszki-Zych i Grzegorza Lityńskiego w waszyngtońskim oddziale Fundacji Kościuszkowskiej.
Tak więc za nami dwa wieczory Przytuliska Literacko-Artystycznego o których będziemy pamiętać. Za sponsorowanie naszych działań dziękujemy Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej, doktorowi Stanisławowi Burzyńskiemu i mecenasowi Przemysławowi Janowi Blochowi.
Autor: EK
Zdjęcia: Janusz M. Szlechta
Artykuł W poszukiwaniach nie ustawajcie. Dwa wieczory Przytuliska Literacko-Artystycznego z Barbarą Gruszką-Zych i Grzegorzem Lityńskim pochodzi z serwisu Nowy Dziennik.