– Wielu przedstawicieli amerykańskiej Polonii przyjeżdża do Polski i tutaj poluje. Polska ma rewelacyjne łowiska, kapitalne tereny i wspaniałą zwierzynę. My, myśliwi, dbamy o zasoby naturalne i o to, by pozostawić je przyszłym pokoleniom – mówi w rozmowie z nami Marcin Możdżonek, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, były wybitny polski siatkarz.
Czy łowiectwo w Polsce różni się od tego w Stanach Zjednoczonych?
Zdecydowanie tak. Przede wszystkim różni się systemowo.
Co to dokładnie znaczy?
Łowiectwo w Polsce jest dostępne dla każdego – oczywiście trzeba odbyć kurs, ścieżkę legislacyjną, otrzymać pozwolenie na broń itd. Ale po przejściu całej tej drogi każdy może polować. Co więcej, można polować bardzo tanio, w porównaniu do tego, jak to wygląda za granicą. Natomiast w Stanach Zjednoczonych funkcjonuje system licencyjny, który różni się też czasem w zależności od konkretnego stanu. W tym systemie wykupuje się odstrzał na konkretny gatunek, konkretną liczbę zwierząt itd. U nas oczywiście również można polować komercyjnie, właśnie wykupując sobie odstrzał. Ale co do zasady, można ze swoimi uprawnieniami być zaproszonym w każde miejsce w kraju i polować bez najmniejszego problemu.
Który system jest Pana zdaniem lepszy?
Uważam, że te dwa systemy w miarę się sprawdzają. Czy można przenieść system z USA do Polski lub na odwrót? Moim zdaniem nie, przede wszystkim dlatego, że Stany Zjednoczone są tak bardzo rozległym krajem. Nierzadko pojedynczy stan ma większą powierzchnię, niż cała Polska. Oprócz tego w USA obowiązuje też prawo własności ziemi – w większości przypadków dzika zwierzyna należy do właściciela ziemi, po której chodzi. A w naszych warunkach zwierzyna dziko żyjąca jest własnością Skarbu Państwa, czyli wszystkich obywateli. Myśliwi w Polsce dostają tylko i wyłącznie prawo do polowania, a nie prawo do zwierzyny. Za pozyskaną, upolowaną zwierzynę każdy myśliwy musi zapłacić, jeśli chciałby wykorzystać jej mięso do własnych potrzeb.
Były kapitan reprezentacji Polski w siatkówce założył fundację wspierającą młodzież w realizacji sportowych marzeń
Może warto byłoby przeszczepić do Polski tę kwestię – żeby to właśnie prawo własności ziemi decydowało o możliwości polowania?
Według mnie, to nie jest dobre wyjście, ponieważ polowanie stałoby się bardzo trudno dostępną działalnością. Powstałoby wiele prywatnych obwodów łowieckich, w których polowaliby tylko nieliczni. A ceny za udział w polowaniu byłyby bardzo, bardzo wysokie. Mamy zresztą tego przykłady ze Słowacji czy Republiki Czeskiej, gdzie po prostu takie rozwiązania nie zdają egzaminu. Uważam, że nasz polski model wymaga reformy, ale nie rewolucyjnej, tylko ewolucyjnej.
Myśliwi z zagranicy przyjeżdżają do Polski na polowania?
Jak najbardziej. Można zaprosić kogoś na polowanie, ale w w